Kiedyś na biologii nudziło mi się, więc wyciągnęłam kartkę i zaczęłam pisać.. ;D.
Był czternasty luty, czyli walentynki. Ania jeszcze nigdy nie dostała walentynki. Nie lubiła tego święta, ale pomyślała, że może coś - jakimś cudem - się wydarzy.
Była ona u babci, było około czternastej i pomyślała, że wyjdzie na dwór. Było zimno, około -5°C, a ona miała tylko top, koszulę ciepłą bluzę. Wyszła przed blog, nikogo nie było na dworze, zaledwie jakiś właściciel psa wyszedł z nim na spacer. Ania nie chciała się sama włuczyć po ulicy i to jeszcze w walentynki. Zadzwoniła po swoją bliską koleżankę, żeby sobie trochę pochodziły i porozmawiały. Dzwoniła chyba jakieś 10 razy, ale nie odbierała. Nagle podszedł do niej nieznajomy chłopak i powiedział:
- Chłopak nie odbiera?
- Nie.. dzwonię do mojej koleżanki, bo ona tak jak ja nie obchodzi walentynek.
- Mhm. To dziwne, że taka dziewczyna jak ty nie obchodzi walentynek.
- Dzięki. Ale jakoś nigdy nie miałam powodzenia u chłopaków.
- Mhm... no, ale jeśli masz samotnie spędzać ten dzień to może Ci potowarzysze?
- Dzięki, ale my się w ogóle nie znamy.
- No to możemy się poznać, prawda?
- Mhm.
- Dawid.
- Ania.
- Ładne imię. :).
- Dziękuję. Dawid to moje ulubione męskie imię.
- Mówisz tak tylko po to, żeby było mi miło?
- Nie, na prawdę uwielbiam to imię. :).
... na razie tylko tyle, ale mam nadzieję, że w najbliższym wolnym czasie dokończę tą historyjkę. Podobała się?
Super <3 Kocham czekam na następne !
OdpowiedzUsuń