Już 6:44. Jak się spało?? Ja mam teraz rekolekcje i idę na 8 a kończe o 12;30...
Takie tam opowiadanko nie mojego autorstwa:
Spotkali się tak jak codziennie w parku, na tej samej ławce, o tej samej godzinie. Tylko, że dziśniebyło takjak zawsze, nie przywitali się buziakiem, nieprzytulili się do siebie. Było jakoś ponuro, liściespadałyz drzew, wiał zimnywiatr. Usiedli na ławce, nie odzywali się do siebieprzezjakieś 10 minut, ażw końcu Ewa zapytała: -Maszzamiar jeszcze dłużej to ciągnąć? Skoro mi niewierzysz to od razu powiedzpa, i daj sobieze mnąspokój! Sebastian odpowiedział: -Jak mam Ci uwierzyć chyba nie jestem ślepy i dobrze wiedziałem co robisz ztym kolesiem. -Nie będę, Ci się tłumaczyć, bo po co skoro i tak mi niewierzysz! Mówiłam Ci już sto razy, żeto tylko mój przyjaciel! -Nie tłumaczmi się, ja wiem swoje! -Odpowiedział Sebastian i odszedł. Ewa go kochała, byli zesobą już troszkę więcej niz rok. Kłócili się jakkażda para ale teraz jużstraciła nadzieje. Siedziała jeszcze długo na ławce i niemogła uwierzyć w to co się stało, kiedybyło juz ciemno poszła do domu. Położyła się na łóżku i od razu zasneła. Obudziła się rano, miała całe opuchnięte oczy, umyła się, zjadła śniadaniei poszła do Michała. Był teraz jedyną osobą która ją wysłucha. Kiedy Michał zobaczył ją całą we łzach przytulił ją, po chwili spytał o co chodzi ona odpowiedziała: -Sebastian... -i wybuchła płaczem. -Nie zrozumiał? Zarazdo niego pójdę tylko siętroszkę uspokoiszdobrze? Ewa nieodpowiedziała, straciła swoją miłość, winiła się, mówiła, że to jej wina. Wyszła z domu razem z Michałem, odprowadził ją do domu powiedział, żenie zostawi ją w tym staniesamej. Gdy Ewa zamykała drzwi od domu zdążył tylko krzyknąc: "Kiedy coś uparcie gaśnie, zaufaj iskierce NADZIEJI". Ale ona już nie miała nadzieii, ona już dawno wygasła. Weszła do pokoju wyjeła żyletkę z szuflady. Nie bała się smierci, sądziła, że tam u góry będzielepiej. Przejechała kilka razyżyletką po skórze, zaczeła lecieć jej krew, ale ona nie przestawała, wbijała coraz mocniej żyletkę. Ażstraciła przytomność, straciła ŻYCIE! Wtedy zadzwonił ktoś do drzwi jej domu, mama otworzyła Sebastianowi i Michałowi drzwi, wskazującpalcem pokój Ewy. Kiedy przekroczyli próg jej pokoju było jużza pózno. Wtedy dopiero Sebastian zrozumiał co stracił, zrozumiał swój błąd.Zaczął pytać samego siebie dlaczego jej nieuwierzył, czy takto musiało się skończyć? Ale na pytania było jużza póżno. Przychodził codziennienaj ej grób zbukietami kwiatów, aleto nic nie dawało, nie uśmierzało bólu. Nie zabliżniało rany którą miał w sercu. Pożyczył ściagacza od kolegi, przeholował zprędkością rozbił się, zmarł na miejscu. Teraztylko pozostajenadzieja, żesą szczęsliwi w niebie, skoro na ziemi szczęście nie było im dane...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz